Powyższy materiał nie jest ani kopią, ani wyborem fragmentów z oficjalnych materiałów DDA. Jest naszym bytomskim podejściem, interpretacją i adaptacją. W przewidywalnym czasie, żadna grupa nie zamieści oficjalnych materiałów z Wielkiej Księgi DDA, ponieważ są one objęte prawem autorskim z zastrzeżeniem, że nie wolno ich zamieszczać w Internecie.

Program Dwunastu Kroków dla Dorosłych Dzieci Alkoholików i z innych rodzin Dysfunkcyjnych

Pierwsza edycja 24.2.2011
Bieżąca edycja: styczeń 2019

Krok pierwszy – Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec skutków dorastania w rodzinie dysfunkcyjnej, wobec naszych wad i nieskutecznych zachowań, że przestaliśmy kierować własnym życiem.

Cały program, na wszystkich krokach, opiera się na uczeniu się życia w prawdzie i w pokorze.

Krok Pierwszy jest etapem rozpoznawczym dysfunkcji własnej i własnej rodziny. Często jest tak, że Dorosłe Dziecko przekonane jest, iż jego rodzina jest w porządku. Jedyna rzecz, którą odczuwa wyrażają słowa: inni lecą przez życie jak na skrzydłach, a ja jak żółw ociężale. Osoba z rodziny dysfunkcyjnej często zupełnie nie zdaje sobie sprawy z problemów, które go trapią ani skali i zakresu tych problemów. Dopiero przeczytanie literatury czy wysłuchanie cudzych historii unaocznia istniejące własne problemy. A problemy są różne i dotyczą wielu sfer w tym, duchowości, relacji towarzyskich i miłosnych, seksualnych, zawodowych. Tak więc Dorosłe Dziecko np. boryka się z problemem wpadania w złość lub kompulsywnych zakupów, obżarstwa, masturbacji, lenistwa, czarnowidztwa, czepialstwa, manipulowania innymi, nadmiernej odpowiedzialności lub całkowitej nieodpowiedzialności, lęku przed porzuceniem, strachu przed autorytetami itd. Nie umie tworzyć związków z płcią przeciwną, o czym świadczy fakt, że miało np. trzy małżeństwa i wszystkie rozpadły się lub były z alkoholikami.

Tak więc często po raz pierwszy w życiu Dorosłe Dziecko patrzy na siebie i przyznaje się przed samym sobą - ja jednak mam problemy i moja rodzina również ma problemy. Ten aspekt kroku wyrażony jest przez słowo – przyznaliśmy.
Liczba mnoga użyta w tym czasowniku wskazuje, że jest to program wspólnotowy. Zdrowienie nie następuje w izolacji, ale w kontakcie z innymi ludźmi.

Krok ten uczy elementarnej uczciwości wobec siebie. Przyznajemy się bowiem najpierw przed sobą, że jednak mamy problemy i nasze zachowania okazały się być nieskuteczne. Gdyby bowiem były skuteczne, to życie nasze potoczyłoby się w kierunku przez nas oczekiwanym, a nie w tym, w którym obecnie jesteśmy. Krok ten uczy uczciwości także wobec innych ludzi. Następuje po raz pierwszy złamanie tabu rodzinnego - dobry ptak nie kala własnego gniazda. Mówimy bowiem innym, że my sami oraz nasz dom nie jest i nie był w porządku.

Wielu z nas wykonaniu pierwszego kroku towarzyszyło odczucie frustracji, bezsilności dotychczasowych własnych podejmowanych działań bądź też wstydu z poczucia własnej niekompetencji, a także nierzadko gorycz życiowej porażki i poczucie bezradności i beznadziejności. Ten aspekt Kroku wyrażony jest słowami jesteśmy bezsilni wobec skutków domu dysfunkcyjnego, a do nich zalicza się nie tylko alkoholizm rodziców, bieda, brak wykształcenia, ale także nasze osobiste wady i nieskuteczne zachowania. Krok ten nie służy samobiczowaniu się czy również oskarżaniu, dlatego też nie osądzamy surowo siebie i innych. Raczej sporządzamy opis sytuacji, a nie akt oskarżenia.

Stanięcie w prawdzie wymaga wielkiej pokory, żeby coś takiego powiedzieć sobie i innym ludziom. W tym kroku Dorosłe Dziecko wyzbywa się buntu przeciwko stwierdzeniu, że przestało należycie kierować swym życiem. Gdyby bowiem kierowało swym życiem, to nie miałby takich problemów, jakie ma. Przyznanie się do własnych wad pozwala zobaczyć, że próby ukrywania przed samym sobą oraz ludźmi swych wad i ograniczeń paraliżują go i utrzymują w chorobliwym stanie. A zatem oznacza także zobaczenie, że my też jesteśmy w jakimś stopniu odpowiedzialni za nasz los, że mamy na niego wpływ, aczkolwiek dopóki się nie zmienimy nasze życie będzie się toczyć w tym samym kierunku, co dotychczas. Jest to więc wzięcie cząstki odpowiedzialności za swe działania. DDA bowiem często ustawia się w pozycji ofiary - Skrzywdzono mnie i nic nie mogę z tym zrobić. Niech się otoczenie do mnie dostosuje. Ten aspekt kroku wyrażają słowa przestaliśmy kierować własnym życiem.

Krok drugi – uwierzyliśmy, że Siła Większa od nas samych może poskładać nas w całość; przywrócić nam zdrowie, pełnię.

Na pierwszym kroku uświadomiliśmy sobie, że nasze własne działania i własne pomysły okazały się być nieskuteczne i potrzebne jest jakby zewnętrzne źródło pomysłów, rozejrzenie się na boki czy aby gdzieś indziej nie ma lepszych rozwiązań niż swoje własne.

Ktoś, kto jest mądrzejszy od nas samych, ma większą wiedzę, skuteczniej radzi sobie w życiu jest właśnie Siłą Większą od nas. Dla osoby, która kroczy w programie ścieżką religijno-duchową tą Siłą Wyższą jest Bóg. Ponieważ Bóg może działać również poprzez innych ludzi rodzi się najpierw przypuszczenie, potem pewność, że Bóg może pokazać nam rozwiązanie również poprzez wiedzę, postawy i życie innych ludzi, chociażby przez sponsora lub przez innych członków DDA. Siłą Wyższą w programie może być nie tylko Bóg, ale i drugi człowiek; przyjaciel, ksiądz, partner, książka, sam program 12 kroków, ale nie sponsor (zastrzeżenie z Księgi DDA). Takie rozumienie konceptu Siły Wyższej sprawia, że uczestniczyć w programie mogą nie tylko wierzący, ale również osoby, które odsunęły się od wiary i religii a także ateiści. Dla osób niewierzących wysłuchanie historii innych uczestników, zwłaszcza tych, które sobie zaczynają radzić poprzez uczestnictwo w Programie i pod kierownictwem Siły Wyższej, sprawia że otwiera się im nowa szufladka i przypuszczenie, że być może faktycznie istnieje ta Siła Wyższa i że być może ona działa w życiu ludzi, i że być może też zadziała w moim życiu. Zgodnie z Tradycjami DDA grupka jest prowadzona przez Boga, co wyraża się na gruncie praktyki w zbiorowym sumieniu członków grupy i w podjętych przez społeczność decyzjach i działaniach. Jednakże dla ateisty program ten może toczyć się ścieżką typowo psychoterapeutyczną.

Krok ten umożliwia zrozumienie znaczenia życia duchowego i wiary oraz korektę tegoż życia, jeśli zostało ono poprzez dom dysfunkcyjny zniekształcone. Niektórzy dedeowcy od wpływem doznanego wieloletniego cierpienia obrazili się na Boga lub przestali wierzyć, że istnieje jakikolwiek Bóg. Wielu DDA zostało nauczonych w domu, że mogą liczyć tylko na siebie. Tysiące modlitw zostało niewysłuchane, niespełnione. Rodzice również zazwyczaj nie pomagali ani nie doradzali, a gdy doradzali to było to często guzik warte, bo otrzymaliśmy sprzeczne komunikaty albo sposoby nieskuteczne. Rodzice są zwykle zajęci swoimi dysfunkcjami i problemami, więc nie są ani opiekunami, ani nauczycielami, ani mentorami etc. A więc dziecko samo samotnie musi jak koń pod górkę wszystkiego się nauczyć, a jednocześnie ma wyniesiony z domu zakaz proszenia o pomoc obcych. Bo gdyby poprosiło o pomoc lub radę, to by wyszło na jaw, że u niego w domu dzieje się zło, a przecież dobry ptak nie kala swego gniazda. Według toksycznych rodziców wyjawienie tajemnicy rodzinnej to zdrada rodziców i grzech nieposłuszeństwa i szkalowania.

To doświadczenie samotności i potrzeby radzenia sobie samemu powoduje, że Dorosłe Dziecko może stać się zarozumiałe. Polega tylko na swoim umyśle i na swoich interpretacjach wiary. Prawie nikomu z ludzi nie ufa. Sądzi, że jego doświadczenie jest tak osobliwe i wyjątkowe, że nikt go nie zrozumie. Tylko ono może sobie poradzić. A tu na tym kroku dowiaduje się, że istnieje ktoś mądrzejszy od niego lub od niej, kto sobie lepiej radzi w życiu, także z problemami czy zagadnieniami, których nie potrafi rozwiązać. Tym kimś mądrzejszym pośród ludzi będzie inne Dorosłe Dziecko, który przepracowało te problemy, z którymi zmaga się początkujący. To jest warstwa psychologiczna. Warstwa duchowa to uświadomienie, że istnieje Bóg i zna wszystkie odpowiedzi i rozwiązania. W dodatku jest miłosierny, opiekuńczy. Ten aspekt kroku wyraża się w słowie uwierzyliśmy.

Duchowość Dorosłego Dziecka jest zazwyczaj uszkodzona przez obłędny wpływ rodziców. DDA widzi bowiem, że nie ma wybaczania grzechów w rodzinie. Bóg, jeśli jest obecny w życiu rodziny, to albo jest to konstrukt socjologiczno-kulturowy, a religia to tylko teatr, miejsce społecznych rytuałów, albo jest to Bóg karzący, czyhający na ludzkie potknięcia by wysłać do piekła, a nie Bóg miłosierny, obdarzający łaską i przebaczający grzechy.

Niskie poczucie wartości u Dorosłego Dziecka przejawiające się pod postacią wewnętrznego krytyka mówi mu, że jeśli Bóg istnieje, to ona lub on nie jest godny jego uwagi i opieki ani łaski. Tak jest np. z ofiarami kazirodztwa i gwałtów, które biorą winę sprawcy na siebie.

Ten aspekt kroku wyrażają słowa Siła Wyższa może przywrócić nam zdrowie.
Siła wyższa może przywrócić pełnię, ale nie musi, bo ma własną suwerenną wolę i plany.

Jest to krok budowania nadziei na zmianę oraz pogłębiania własnej pokory, rozmiękczanie polegania wyłącznie na swoim umyśle, czasami walka z zarozumialstwem.

Krok trzeci – postanowiliśmy powierzyć nasze życie i wolę opiece Boga, jakkolwiek go pojmujemy.

Jest to krok psychoterapeutyczny oraz duchowy, którego celem jest oswojenie się z potrzebą korzystania z cudzej pomocy i opieki, której skutków nie możemy przewidzieć. Podstawowa myśl tego kroku brzmi - wyzbądź się samowoli i pozwól działać Bogu

W polskiej preambule DDA czytamy Używamy Dwunastu Kroków i Tradycji (…) jako naszego przewodnika do przeżywania jednego dnia w danym czasie. Nie jesteśmy w stanie zmienić przeszłości, a nasze kontrolowanie przyszłości obecnie jest nieefektywne, jako że wydarzeń i skutków przyszłości nie możemy i nie umiemy w pełni przewidzieć i nie mamy też potrzebnych umiejętności do planowania i skutecznego realizowania tych planów. Dlatego powierzając swe życie i swą przyszłość Bogu, rezygnujemy z prób kontrolowania własnej przyszłości. Krok ten więc jest nauką życia dniem teraźniejszym. W kroku trzecim próbujemy odstawić naszą szarpaninę z samym sobą i z dysfunkcyjną rodziną, powierzając Bogu siebie, całe swe życie, w tym sprawy związane z rodziną i członków rodziny.

A wiec Dorosłe Dziecko postanawia oddać swe życie Bogu, mimo, że nie wie, jakie będą rezultaty tej opieki. Nie może przewidzieć do końca skutków tej drogi.

DDA nie wie także, co w sobie dobrego czy niedobrego jeszcze odkryje. Daje kredyt zaufania Bogu, powierza się niejako w ciemno. Jest to praca nad nabraniem przekonania, a więc wiary, że Bóg może być miłosierny. Inaczej bowiem powierzenie się Bogu, który jest okrutnym tyranem byłoby pozbawione racji i w jakimś sensie powtórką „opieki” dysfunkcyjnych rodziców.

Obraz Boga jest wykrzywiony przez ponure doświadczenie i nauczanie w rodzinie dysfunkcyjnej. Ten obraz zazwyczaj to Bóg zimny, zdystansowany, mający w nosie problemy cierpiących lub wręcz sadysta czyhający na potknięcia lub zadający cierpienia.
Ten obraz w trakcie trwania programu się zmieni, urealni. Jak wielkiej odwagi i pokory trzeba mieć w sobie, aby zawierzyć siebie komuś, po kim raczej się dobrych rzeczy nie spodziewamy, bo tak podpowiadają emocje, nawet jeśli intelektem uznajemy, że jest to ktoś mądrzejszy. DDA ma nierzadko problem z uwierzeniem, że on również może zostać objęty łaską opieki. To wynika z głęboko wpojonego przez rodziców toksycznego wstydu, którzy mówili jesteś nic nie wart, czemu jesteś taki głupi?, inni zawsze potrafią lepiej niż ty! Gdy przez piętnaście lat dzień za dniem słyszysz takie frazy, to w końcu wierzysz rojeniom rodziców, czujesz się brudny i niegodny Boga.

Dorosłe Dziecko na tym kroku odkrywa inny obraz Boga, analizuje przekaz dany przez rodziców i konfrontuje go z tym, co słyszy na grupie od innych osób.

Wykonywaniu tego kroku nie może towarzyszyć uczucie przymusu czy konieczności dostosowania się. Im bardziej jesteśmy cierpliwi wobec siebie i naszego zdrowienia, tym szybsze będziemy czynili postępy zdrowienia.

Te trzy omówione kroki tworzą podwaliny pod jądro programu, tj. kroki 4-9.

Krok czwarty – dokonaliśmy gruntownego i odważnego obrachunku moralnego.

W kroku tym przyglądamy się sobie zarówno od strony naszych dobrych cech, jak również od tych niezbyt dobrych. Znalezienie w nas dobrych stron może być zadaniem dużo trudniejszym, niż wyszukanie wad, błędów i grzechów, w czym mamy dużą wprawę. Jednakże dostrzeżenie, że nie jesteśmy „czarno-biali”, tzn. albo tylko dobrzy, albo tylko źli, stanowi zdrowy fundament do rozbrojenia typowej bomby dedeowca tzn. myślenia zerojedynkowego.

Krok ten nie służy samobiczowaniu. Również i obwinianie nie jest celem ani Kroku Czwartego, ani żadnego innego. Jednakże, szukając odpowiedzi na pytanie dlaczego postępujemy dziś tak, a nie inaczej, możemy uznać odpowiedzialność naszych rodziców i rodzinę za ich wadliwe działania czy bierność, a więc za nadużycia oraz opuszczenie psychiczne i/lub fizyczne dokonane na nas. Analizujemy tutaj powiązania między zachowaniem rodziców lub ich zaniedbań z naszymi obecnymi zachowaniami i cechami.
Chodzi o to, by zobaczyć, co zrobiła rodzina, a co obecnie ty jako Dorosłe Dziecko sobie robisz, że hamujesz swój rozwój i zdrowienie fizyczne, psychiczne i duchowe. Różne są metody pracy na kroku czwartym. Najpierw można zająć się rozpoznawaniem emocji, mechanizmów obronnych. A więc jak DDA oszukuje sam siebie, by poprawić sobie humor i mniemanie o sobie czy zredukować stres, lęk, wstyd itd. Krok ten więc jest analizą mechanizmów, które nami rządzą i deformują psychikę i stosunki z innymi ludźmi oraz Siłą Wyższą. Obejmuje on tematykę mechanizmów takich jak zaprzeczenie, minimalizowanie, obwinianie innych, usprawiedliwianie się, uogólnianie, manipulowanie, atakowanie. Potem może iść lista żalów, urazów, pretensji i obaw do ludzi, instytucji, przepisów, zasad, w tym do członków rodziny.
Przy każdym punkcie uświadamiamy sobie, jak hamuje lub uniemożliwia to nasze zdrowienie. Np. żal do kościoła, który nie uznaje rozwodów powoduje, że taka osoba nie chodzi tam w ogóle, a często i omija Boga szerokim łukiem, nie modląc się itd. Ta postawa unikania Boga może utrudnić zdrowienie także w ramach Programu. Wstyd z powodu kazirodztwa powoduje, że DDA nie idzie na psychoterapię.

Podejmuje się też analizę szkód, jakie poczyniły izolowanie się, zakrzepłe, tj. niewyrażone emocje, tłumienie gniewu, chorobliwe zabieganie o akceptację (żebranie o miłość), nadopiekuńczość, kontrolowanie innych i manipulowanie innymi, strach przed porzuceniem, strach przed autorytetami, niskie poczucie własnej wartości, nadmiernie rozwinięte poczucie odpowiedzialności, perfekcjonizm i pedantyzm, tłumiona i/lub wadliwa seksualność, w tym są i uzależnienia od seksu. Wreszcie ciągłe ustawianie się w pozycji ofiary. Są też tematy uzależnień behawioralnych, jak obsesja na punkcie bycia na czas, pracy, seksu, zakupów, porządków, książek samopomocowych, jedzenia, posiadania, hazardu, palenia, alkoholu, narkotyków, leków, religii. Powyższa lista nie jest kompletna i oczywiście obejmuje w sobie Listę Cech DDA. Każda grupa i każdy dedeowicz w zależności od potrzeb ma własne szczegółowe problemy i jest to inny zestaw.

Na tym etapie obrachunek dotyczy głównie nas samych, choć robi się ćwiczenia opisujące i oceniające rodziców, nauczycieli i inne ważne osoby. Nie zajmujemy się szczegółową analizą tego, jak nasze zachowanie wpłynęło na innych ludzi, choć i tu również mamy takie zadania. Ten ostatni element będzie przedmiotem dogłębnej analizy na kroku ósmym.

Ten krok rozkłada psychikę i duszę na atomy i składa ją ponownie. Jest to wielka nauka odwagi i szczerości wobec siebie. Wskazuje się, aby krok ten wykonać pisemnie oraz ze sponsorem, ponieważ zakres analizy jest szeroki, a obserwacje i wnioski z niego posłużą do pracy na dalszych krokach. Praca samotnie nad tym krokiem grozi również tym, że ugrzęźniemy i zanurzymy się tak bardzo w samoobwinianiu się, poniżaniu, że możemy wypaść nie tylko z Programu, ale i zrezygnować z uczestnictwa w DDA.

Krok piąty – wyznaliśmy sobie, Bogu i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.

Skoro problemy, wady (i grzechy) zostały na poprzednim kroku zidentyfikowane i spisane, nie można już w głowie się samemu oszukiwać przez ich zapomnienie lub wyparcie. Czas je wyznać. Cechą tego kroku jest kolejny etap budowania własnej pokory i życia w prawdzie przed samym sobą, innymi ludźmi i Bogiem. To także trudny krok nauki przeżywania zdrowego wstydu i poczucia winy. Na tym etapie mamy bowiem dokonaną analizę toksycznego wstydu wpojonego nam przez rodzinę i potrafimy intelektem już odróżnić wstyd szkodliwy od tego uzdrawiającego. Teraz ten proces intelektualny zrozumienia wstydu możemy przetestować w praktyce. Zostaje więc naruszona jedna z trzech głównych zasad domu dysfunkcyjnego: nie czuj. Często jest to etap, gdy chrześcijanin po wielu latach izolacji idzie do kościoła lub zboru i dokonuje spowiedzi. Ten krok może więc rozwiązać jeden z przetrwałych problemów duchowo-religijnych, jakim jest izolacja od Boga i wspólnoty.

Wyznaniu błędów może towarzyszyć poczucie żalu, smutku czy nawet rozpaczy z powodu doświadczonych i poczynionych strat. Są to następne zdrowe emocje, które odzyskuje się w procesie zdrowienia.

Jeśli Dorosłe Dziecko dzielnie poddało się temu krokowi i go zrealizowało, odkryło że choć oczekiwało potępienia, zamiast niego otrzymało wysłuchanie, sprawiedliwość i odpuszczenie. Dzięki temu część z nas zaczęło wreszcie komukolwiek ufać. Ten krok łamie także w sposób gruntowny wyniesione dwie pozostałe zasady z domu dysfunkcyjnego:- nie mów” i nie ufaj.

Krok szósty – staliśmy się gotowi, by Bóg usunął nasze wady charakteru

W kroku piątym wyznaliśmy Bogu i innym ludziom istotę swoich błędów, ucząc się zdrowego wstydu i poczucia winy. Wyszliśmy więc z izolacji psychologicznej, tzn. izolacji w tłumie. Pokazaliśmy się innym ludziom takimi, jakimi jesteśmy naprawdę. Jednakże samo wyznanie błędów i grzechów nie uwalnia nas od nich. Potrzebne jest postanowienie poprawy i w dalszym etapie usunięcie tych szkodliwych zachowań, tak byśmy nie musieli się ponownie często wstydzić przed sobą, Bogiem i innymi ludźmi z powodu naszych zachowań. W pierwotnym chrześcijaństwie ten czas nazywany był tzw. pokutą, zwaną inaczej metanoją. Okres, w którym nie tyle doświadczamy jakiejś doczesnej kary, ale w którym zmieniamy swój sposób myślenia, przygotowujemy się do porzucenia szkodliwych zachowań lub ich przekształcenia w formy zdrowe.

W kroku tym staramy się zbudować nadzieję, uzyskać solidną własną inspirację i motywację do zmiany lub zaprzestania nieskutecznych i szkodliwych metod działania. Służyć może temu wykonanie rachunku zysków i strat związanych z trwaniem w starych nawykach oraz takiegoż samego bilansu zysku i strat, w przypadku gdy porzucimy wady i nieskuteczne zachowania.

Otwieramy się na nowe rozwiązania, które podpowie nam nasza Siła Wyższa. Stąd też modlitwa-prośba do Boga, aby przygotował nas do tego, co nas czeka. Ten krok to nie tyle działanie, eksperymentowanie z nowymi sposobami zachowań, ale to poszukiwanie tych sposobów i wytworzenie stanu gotowości do działania w tym kierunku, który będziemy starać realizować się w kroku siódmym.

Wielu z nas na tym etapie potrzebuje naprawdę sporo czasu i sporo modlitwy, aby poczynić postępy w budowaniu gotowości do zmiany.

Pierwszym etapem w tym kroku może być praca nad wybaczeniem sobie samemu. Przestajemy się karać i ciągle obwiniać za to, co się działo dotychczas w naszym domu dysfunkcyjnym i w naszym dorosłym życiu. DDA na tym kroku winien zdać sobie sprawę, że część tych złych zachowań, które stosował lub stosuje czasami nadal, była przydatną ochroną przed napastnikami czy wręcz wrogami mieszkającymi w jego własnym domu! Teraz jednak, gdy jest już dorosły, zaczyna dostrzegać, że zachowania te przynoszą więcej szkód, niż pożytku i można a nawet trzeba je zastąpić innymi, bardziej efektywnymi, zdrowszymi zachowaniami.

Uświadamiamy też sobie, że w poprzednim kroku wyznaliśmy nasze błędy i grzechy, więc ten przeszły etap jest jakby zamknięty i wyczyszczony. Startujemy z „czystym kontem” w nowe życie, pamiętając wszakże, że ta karta jest czysta tylko w tym zakresie, w jakim został dokonany obrachunek w kroku czwartym. Dopiero na kroku dziewiątym obrachunek będzie skompletowany. Przestajemy więc gardzić sobą i nienawidzić siebie, za to kim jesteśmy. Stajemy się gotowi poprosić Boga, aby pomógł nam przebaczyć sobie.

Krok szósty to także czas żałoby za zachowaniami, także grzechami, które powinny odejść z naszego życia na zawsze, jeśli nie chcemy powtórnie z ich powodu cierpieć. Ten czas prawdopodobnie rozciągnie się także na dalsze kroki. Jest to w zasadzie dokładnie taki sam proces, gdy żegnamy się z przyjaciółmi, którzy umarli. Uświadamiamy sobie, że już nigdy za tego życia nie będziemy z nimi obcować. Na początku zazwyczaj towarzyszy bunt przeciwko tej świadomości. Ten bunt później ustępuje i jest zastępowany przez nostalgię, smutek, tęsknotę. Niektórych może dziwić dlaczego można tęsknić za czymś, co jest szkodliwe lub grzeszne. Można, a to dlatego, że owe zachowania były nam w poprzednim etapie życia przydatne, służyły nam nieraz przez pięćdziesiąt lub więcej lat, by łagodzić ból egzystencji, chronić się w jakiś tam sposób przed cierpieniem nam zadawanym przez tych, którzy powinni byli nas kochać, a przynajmniej szanować nas i troszczyć się o nas.

Dorastając w dysfunkcyjnym domu często znosiliśmy w samotności i ciszy niewysłowione cierpienie. Staliśmy się przewrażliwieni na emocjonalny ból i dlatego właśnie praktycznie każdy z nas znalazł sobie „znieczulacze” w postaci różnych zachowań kompulsyjno-obsesyjnych, takich jak fanatyzm religijny, zakupoholizm, pracoholizm, perfekcjonizm, seksoholizm, objadanie się lub głodzenie, izolowanie się od ludzi, ucieczka w świat fantazji itp.

Świadomość, że moglibyśmy porzucić naszych „starych mentalnych kompanów” może napawać nas przerażeniem. Skoro bowiem owi kompulsyjni towarzysze chronili nas przed bólem i innymi niepożądanymi przez nas emocjami, to siłą rzeczy zdajemy sobie sprawę, że porzucenie ich otworzy nas na te emocje, przed którymi uciekaliśmy nieraz całe życie. Krok ten przygotowuje nas psychicznie na doświadczanie cierpienia i trwanie z nim, zanim nauczymy się skutecznie i zdrowo rozładowywać przykre emocje.

Niektórzy z nas dorastali w domach, w których niepożądane były również przyjemne, pozytywne emocje. Odcięliśmy się więc nieraz od wszystkich swoich emocji, tych przykrych i tych dobrych. Na tym kroku przygotowujemy się do tego, aby odzyskać w kroku siódmym nasze człowieczeństwo – zdolność do odczuwania przykrych i przyjemnych emocji. Nasze doświadczenie w zdrowieniu pokazuje, że emocjonalny ból, jak i przyjemność, mają wartość.

Prosimy więc Boga, jakkolwiek Go rozumiemy, aby dopomógł nam osiągnąć gotowość do usunięcia wad charakteru. Powinniśmy zrozumieć, że dobre intencje nie usuną tych wad. Podobnie sama nasza siła woli czy determinacja nie są wystarczającymi środkami na poradzenie sobie z błędami w myśleniu i reagowaniu. Aby osiągnąć rezultaty w Kroku Szóstym, potrzebujemy pomocy od siły większej niż my sami, a więc pomocy z zewnątrz lub z góry.

Zmiana nie zawsze oznacza porzucenia dawnych zachowań. Czasami jest to transformacja do form nieszkodliwych czy wręcz pożytecznych. Zatem krok ten to wyznaczenie kierunku działań na przyszłość.
Przykładowo, możemy przekształcić i zmniejszyć nasz strach przed autorytetami zmieniając swe przekonanie, że osoby pełniące rolę autorytetów są ułomnymi ludźmi. Nie wszyscy są tacy sami i nie muszą być naszymi oprawcami czy przeciwnikami, jakimi byli nieraz nasi rodzice, członkowie rodziny czy byli szefowie w pracy, nasi starzy przewodnicy duchowi itp. Tak samo nasz strach przed porzuceniem w związku może zostać złagodzony, gdy uświadomimy sobie, że nasz partner lub partnerka to nie jest nasz rodzic i nie musi tak samo zachować się jak nasz rodzic. Podobnie perfekcjonizm, który jest zachowaniem szkodliwym, może zostać ukierunkowany i ograniczony do pracy zawodowej, gdzie potrzebna jest drobiazgowość i bezbłędność, jak np. w księgowości czy w zagarmistrzostwie. Ta zmiana naszych wadliwych kluczowych przekonań i wartości odbywa się w naszej głowie i stanowi podwaliny do skutecznego działania w Kroku Siódmym.

Wreszcie na kroku szóstym przestajemy niesłusznie sprawiedliwiać swoje błędy i obwiniać za własne obecne zachowania innych ludzi. Bierzemy więc odpowiedzialność za swoje działania i zachowanie, gdy przestajemy kurczowo trzymać się swych wad charakteru. O ile na Kroku Trzecim w jakimś sensie odpuściliśmy sobie czasowo odpowiedzialność, powierzając nasze nieskuteczne zachowania Bogu, to teraz do niej powracamy, ale tym razem na zdrowszych zasadach.

Podsumowując, krok ten to czas rozpoznawania, co mogę zmienić i jak zmienić oraz gromadzenia zasobów, w tym inspiracji, odwagi i gotowości do zmiany.

Modlitwa o pogodę ducha.

Boże!

Użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to, co mogę,
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Krok siódmy – zwróciliśmy się pokornie do Boga, aby usunął nasze braki

Gdy osiągnęliśmy gotowość do zmian, wstępujemy na następny poziom rozwoju i zdrowienia. Jego wstępem jest modlitwa do Boga, aby usunął nasze wady, nieskuteczne zachowania, niedociągnięcia.
Wiele osób czytając sentencję tego kroku może dojść do wniosku, że DDA w tym momencie leży sobie do góry brzuchem i oczekuje cierpliwie w nieskończoność, że Bóg odwali za niego całą robotę. Jest wszakże inaczej. Zdarza się co prawda, że Bóg potrafi uzdrowić kogoś z dnia na dzień bez pracy tegoż uzdrowionego, ale nasze doświadczenie pokazuje, że tego typu cuda, interwencje nie są częstym zjawiskiem i jeśli się zdarzają dotyczą wybranych, pojedynczych problemów, a nie całości zestawu cech. Jedna z form modlitwy zalecana zarówno przez czerwoną Wielką Księgę DDA, jak i żółtą książeczkę 12 Kroków... z Akuracika brzmi Boże dopomóż mi w .... A więc pod treścią kroku zwróciliśmy się, aby Bóg usunął” kryje się tak naprawdę przede wszystkim współpraca z Bogiem. Cały Program Dwunastu Kroków to w istocie praca własna, a w zasadzie współpraca z Bogiem w dziele psychicznego, emocjonalnego, mentalnego, społecznego i duchowego zdrowienia. Wielu DDA przestaje traktować Boga jak świętego Mikołaja. Z modlitwy nie robi więc „koncertu życzeń”, ale modli się tak: Boże wspomóż mnie w moich wysiłkach pozbycia się pornografii, Boże udziel mi wskazówek, co mam zrobić, by znaleźć dobrą pracę.

Słowo sentencji Kroku „pokornie” pokazuje, że pozwalamy Bogu działać suwerennie, nie narzucając jemu naszej prośby czy rozwiązania jako żądania. Bóg może spełnić naszą prośbę tak jak oczekujemy, ale nie musi. Może też wybrać inny sposób niesienia nam pomocy, niż sobie to wyobrażamy.

Bóg, jak już było wcześniej sygnalizowane, działać może za pośrednictwem innych ludzi, których stawia nam na naszej drodze życia. Współpraca więc z Bogiem może polegać na udaniu się na przykład do psychoterapeuty lub lekarza i współpracy z tymi właśnie specjalistami w usunięciu problemu. Ale trzeba pamiętać, że psychoterapeuta, sponsor czy nasz duszpasterz nie wykona za nas niezbędnej pracy i wysiłku. To są raczej przewodnicy i towarzysze w naszym osobistym trudzie. Ani Bóg, ani lekarz czy sponsor nie pójdzie za ciebie na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy ani nie znajdzie ci i nie poderwie za ciebie przyszłego twojego współmałżonka.

Krok Siódmy to wzięcie odpowiedzialności za swoje działania i wyniki. Gdy pozbywamy się szkodliwych i nieskutecznych zachowań, które służyły nam zaspokajaniu jakichś potrzeb, to musimy nauczyć się zaspokajać owe osierocone potrzeby nowymi zdrowymi sposobami. Praca poszukiwawcza nad tymi zdrowymi sposobami zaczęła się już wcześniej. Teraz jednak jest ona sednem tego kroku. Jeśli bowiem zależy nam na tym, aby w sposób trwały porzucić szkodliwe zachowania i wady charakteru, musimy nauczyć się rozpoznawać nasze potrzeby i zatroszczyć się o nas samych. Wielką, wręcz nieocenioną pomocą jest tu sponsor i grupa DDA, ale także duszpasterze, psycholodzy i inne osoby, którym jesteśmy w stanie zaufać. Częstym towarzyszem i źródłem inspiracji jest literatura, począwszy od literatury DDA, poprzez specjalistyczne książki psychologiczne, psychoterapeutyczne, a skończywszy na biblii.

Wachlarz nowych zdrowych sposobów jest przeogromny. Dorosłe Dziecko czerpie z niego jak z nieprzebranego rogu obfitości. Nie od razu jednak Kraków zbudowano. Stąd też należy spodziewać się wpadek oraz czasami nawrotów do nieskutecznych, starych zachowań. Krok ten to trening, nieraz bardzo uparty w wdrażaniu w życie nowych pomysłów i sposobów. Tak na przykład praca nad problemem seksoholizmu wymaga dużej cierpliwości względem siebie i wytrwałości. Zanim stanie się na nogi w tym obszarze nierzadko zanotujemy kilkaset wpadek. Proces więc uczenia się nowych sposobów postępowania może trwać kilka lat. Jest to więc raczej bieg długodystansowy. Na szczęście seksoholizm jest jednym z nielicznych tak ciężkich problemów i większość pozostałych spraw daje się złagodzić lub opanować w ciągu miesięcy czy tygodni. Dzięki usuwaniu wad począwszy od najprostszych, przez coraz trudniejsze, rośnie nadzieja oraz ufność w nasze siły, ale przede wszystkim w skuteczność działania Siły Wyższej i Programu Dwunastu Kroków.

Nawrót do starych zachowań winien zwrócić uwagę na owo nasze dziecko wewnętrzne, które wymaga pielęgnacji, ukochania by się rozwijać.

W tym kroku oprócz modlitw błagalnych również posługujemy się modlitwą o pogodę ducha z kroku szóstego, którą modyfikujemy do swoich potrzeb, np. Boże użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, że nie mogę zmienić rodziców., Dodaj mi siły i wytrwałości, abym porzucił hazard itd.

Ten Krok to etap działania. Tu się ćwiczy z nowymi sposobami radzenia sobie z ułomnościami i wadami. Tu ostatecznie też rozpoznaje się, które rzeczy można zmienić, odrzucić, a które będą z nami do końca. Tu się ćwiczy zdrowe sposoby, zapierania się samego siebie, ale także pielęgnowania siebie.

Krok ósmy – sporządziliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi, aby każdemu z nich zadośćuczynić.

W poprzednich siedmiu krokach analizowaliśmy zachowanie naszych rodziców i nasze własne zachowanie z swojej perspektywy. Tutaj wkraczamy na nowy poziom. Wychodzimy poza własny egocentryzm i być może egoizm. Spoglądamy na nas samych oczami innych osób; osób, które na swej drodze mogliśmy skrzywdzić swymi szkodliwymi i wadliwymi zachowaniami. Nie musieliśmy ich krzywdzić, ale mogliśmy przez nasze zachowanie pozbawić ich czegoś, co im się słusznie należało. Lista obejmuje na pewno osoby, wobec których czujemy się nieswojo.

Listę sporządza się pisemnie z wyszczególnieniem, w czym był problem i jak to mogło wpłynąć na te osoby. Nie ma jakiegoś jednego sposobu sporządzenia tej listy. Sugeruje się, żeby analizą objąć szkody moralne, emocjonalne, psychiczne, duchowe i materialne.
Na przykład, jeśli Dorosłe Dziecko było kleptomanem, to spowodowało szkody w sklepach lub u znajomych, którzy go gościli. Jeśli ktoś z powodu fobii społecznej utracił pracę i wciągnął rodzinę w biedę, skrzywdził tym samym swych bliskich w wymiarze materialnym, ale i psychicznym, emocjonalnym. Jeśli ktoś doprowadził do rozpadu małżeństwa i rozwiódł się, skrzywdził tym samym ex-małżonka i potomstwo. Jeśli ktoś uwiódł w pracy żonę szefa, skrzywdził szefa i tą kobietę oraz swego współmałżonka. Pastor czy ksiądz, który głosił teologię bez przebaczenia i łaski, przykazania przerobione „na żyletę”, skrzywdził duchowo, psychicznie i emocjonalnie swoich podopiecznych. Małżonka, która przez całe lata zaniedbywała swe ciało, pozbawiła swego męża doświadczenia piękna kobiecego ciała. DDA jako wujek lub dziadek, który nie odwiedzał dzieci swego brata lub siostry, pozbawił te dzieci istotnego elementu należnego im dzieciństwa.

Z uwagi na potrzeby Kroku Dziewiątego, listę taką sporządzamy zasadniczo w tym zakresie problemów, które przepracowaliśmy dostatecznie skutecznie w ramach kroków 1-7.

Już na poprzednich krokach uczyliśmy się przebaczać sobie. Tutaj ostatecznie sobie przebaczamy, ale i także naszym oprawcom. Trudno bowiem umieścić na liście pokrzywdzonych kogoś, kogo nadal nienawidzimy. Na tym kroku budujemy gotowość do przyjęcia odpowiedzialności i naprawy wyrządzonych szkód przez nas samych. Nie wskazane jest jednak analizowanie na tym etapie tego, czy zadośćuczynienie konkretnej osobie jest możliwe czy nie. Po prostu sporządzamy listę osób, wobec których stwierdzamy, że zachowaliśmy się niewłaściwie.

Krok dziewiąty – Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.

Osoby, które przeszły te dziewięć kroków będą świetnymi sponsorami. Następne trzy kroki to w zasadzie już tylko szlifowanie lub dokładanie do tego wielkiego dzieła, które zostało osiągnięte. Jeśli go zrealizujesz w całości, to będziesz mógł rozliczyć się i zamknąć przeszłość. Zadośćuczynić w Programie DDA możemy praktycznie każdemu. Ze względów praktycznych listę osób z Kroku Ósmego dzielimy więc na dwie części. Jedna część zawiera wykaz tych osób, którym możemy zadośćuczynić bezpośrednio, a druga część zawiera wykaz tych pokrzywdzonych, którym z różnych powodów nie możemy zadośćuczynić bezpośrednio a tylko pośrednio.

Ten krok obejmuje rozrachunek własny z przeszłością i gotowość do uwolnienia się od uraz i poczucia pokrzywdzenia. Zadośćuczynienie może przybrać różne formy. Czasami wystarcza tylko wyrażenie ubolewania i osoba pokrzywdzona niczego więcej od nas nie oczekuje, choć wiemy że zadośćuczynienie nie jest ubolewaniem. Gdy pozostajemy w regularnym kontakcie z osobą, której chcemy zadośćuczynić, musimy pamiętać, że owo zadośćuczynienie będzie skuteczne tylko wtedy, gdy zmieniliśmy lub porzuciliśmy nasze wadliwe zachowanie, które tą osobę skrzywdziło. Jeśli jest inaczej, nasze przeprosiny i postanowienie naprawy i poprawy odebrane zostanie jako „ściema” i ostatecznie stracimy w oczach tej osoby resztki kredytu zaufania. Czasami zadośćuczynienie wymaga powiedzenia prawdy tej osobie o nas samych. Pamiętajmy jednak, że zadośćuczynienie to przede wszystkim naprawa tego, co zrobiliśmy źle. W niektórych przypadkach zadośćuczynienie umożliwia wznowienie i naprawę relacji z osobą poszkodowaną. W innych próba zadośćuczynienia spowoduje, że relacja przejdzie do przeszłości.

Pamiętajmy, że nie jesteśmy w tym dziele sami. Jest z nami miłosierny i opiekuńczy Bóg. Powinniśmy pamiętać, że celem naszego zadośćuczynienia nie jest osobista naprawa lub uleczenie osób przez nas skrzywdzonych. Jeśli nasze wyciągnięcie ręki i działania przyniosą korzyść tym osobom, to bardzo dobrze, ale to nie jest naszym głównym celem. Tym celem bowiem jest rozliczenie się z przeszłością i podążanie w procesie własnego uzdrowienia.

Dokonując zadośćuczynienia starajmy się nie informować ani nie wyjaśniać drugiej stronie drobiazgowo przyczyn naszego postępowania i mechanizmów, które do niego doprowadziły. Chyba. że ta osoba o to zapyta. Istnieje w tym wypadku ryzyko, że zaczniemy ponownie usprawiedliwiać siebie za swe złe zachowanie oraz obwiniać osobę, której chcemy zadośćuczynić, a tego już robić nie wolno, zwłaszcza w tym momencie. Mogłoby to nieuchronnie doprowadzić do ponownego sporu i dowodzenia prawdziwości swych racji i umniejszania naszej odpowiedzialności.

Jeżeli zadośćczynimy naszemu oprawcy to bierzemy w tym momencie tylko nasz kawałek „tortu” odpowiedzialności. Jego kawałek zostawiamy jemu i Bogu. W tym kroku zajmujemy się wyłącznie naszą winą i odpowiedzialnością, nie rozpatrując i nie roztrząsając udziału strony przeciwnej.

Szczególnie istotne jest to w przypadku zadośćuczynienia dysfunkcyjnym rodzicom lub opiekunom, jeśli wychowywały nas inne osoby. Zrobiliśmy wszystko jako dzieci i jako dorośli, co było w naszej mocy, ale jesteśmy bezsilni wobec nich samych i wyborów jakich dokonywali i dokonują. Nasi rodzice są ludźmi o chorych duszach, a często i chorej psychice, dlatego też w czasie tego procesu staramy się chronić siebie przed poważnym zranieniem psychicznym i duchowym.

Sentencja tego kroku: z wyjątkiem tych sytuacji, które zraniłyby ich lub innych wskazuje, że są sytuacje, gdy zadośćuczynienie bezpośrednie lub z pełnym podaniem prawdy jest niemożliwe. I stąd właśnie podział listy na dwie części.

Zadość czyniąc unikamy ranienia innych przez ujawnianie tego, co przyniosłoby im niepowetowane szkody. Na przykład, jeśli rozmawiamy z własną współmałżonką, raczej nie ujawniamy, że byliśmy jej niewierni z jej własną siostrą lub przyjaciółką. Czasami w ogóle współmałżonkowi lepiej nie ujawniać swych wybryków seksualnych w trakcie trwania tego małżeństwa. Doświadczenie całej światowej wspólnoty DDA pokazuje, że ujawnienie ich spowodowało zniszczenie sporej liczby małżeństw własnych, ale i cudzych.

Na tym kroku powinniśmy osiągnąć gotowość oddania się w ręce wymiaru sprawiedliwości, jeśli dopuściliśmy się wykrytego lub niewykrytego przestępstwa kryminalnego, ale trzeba wziąć pod uwagę to, czy osoby zależne od nas nie ucierpią z tego powodu. Stałoby się tak, gdybyśmy trafili do więzienia na wiele lat pozostawiając niepracującą żonę i dzieci bez środków utrzymania. Jeśli popełniliśmy przestępstwo, za które w więzieniu może nam grozić śmierć, również tutaj winniśmy rozważyć, czy chcemy ponieść takie konsekwencje i czy nie skrzywdzimy tą decyzją innych osób i siebie Jako DDA wierzymy, że Bóg jest miłosierny i przebacza nam nasze nawet najcięższe przewiny. Jego łaska jest bezgraniczna dla tych, którzy naprawdę chcą się zmienić i obejmuje zarówno tych, którzy upadli raz, jak i tych, którzy upadli tysiąc razy bez względu na ciężar przewiny. Wiemy też, że nasze dysfunkcyjne zachowania zasadniczo nie były skutkiem naszego wolnego wyboru, ale efektem życia w destrukcyjnej rodzinie. Dlatego też ufamy, że my tym bardziej możemy liczyć na przebaczenie, jak ci, którzy dokonywali wybryków i krzywd z własnej niczym nieskrępowanej woli i wyboru.

Jak więc możemy zadośćuczynić, gdy wiemy że nam samym lub innym taka próba bezpośrednia przyniosłaby wielkie szkody? W tej sytuacji formą zadośćuczynienia jest napisanie listu, którego nie wysyłamy. List ten możemy następnie odczytać sponsorowi albo duszpasterzowi czy innej zaufanej osobie. Jeśli list ten jest skierowany do osoby zmarłej, np. dziecka nienarodzonego, możemy ten list odczytać w modlitwie do Boga, prosząc go, aby zaniósł jego treść do adresata.

Skuteczne zadośćuczynienie zmniejsza prawdopodobieństwo powtórzenia niezdrowych zachowań i uwalnia nas od stałego poczucia winy za przeszłość. Krok ten wyposaża nas w wielką pokorę i odwagę Ten krok wieńczy twój proces generalnych porządków w twoim życiu oraz kończy proces zasadniczej odbudowy życia z zgliszczy. Zamyka także jądro Programu, o ile poszczególne kroki wykonywałeś w sposób generalny. Możliwe jest wszakże przerabianie problemów w ramach Programu nie „hurtowo”, ale pojedynczo, zaczynając na przykład od najprostszych.

Krok dziesiąty – prowadziliśmy nadal obrachunek moralny na bieżąco przyznając się do popełnianych błędów.

Na tym kroku nie ma już żadnej wielkiej nowej filozofii ani trudności. Realizujemy na co dzień to, co przeszliśmy na krokach 4-9. Ćwiczymy się w codziennej pracy nad sobą w szczerości i obserwacji. Jest to codzienne prowadzenie samoobserwacji i bieżące przyznawanie się do wykrytych wad, porażek, nieskutecznych zachowań przed sobą, Bogiem i innymi ludźmi. Prosty obrachunek robi się na zakończenie dnia lub tygodnia. Bez zbędnej zwłoki wyznajemy swoje porażki ludziom i Sile Wyższej. W tym kroku oczywiście możemy robić rachunek sumienia okresowy, np. półroczny w oparciu o notatki, które sobie prowadzimy. Ważne, aby obrachunek dotyczył zarówno naszych porażek, jak i osiągniętych sukcesów i zalet. Dzięki temu dostrzegamy własne postępy. Trzymamy się ciężko wypracowanych osiągnięć. Przyznając się na bieżąco do popełnianych pomyłek nie kumulujemy wstydu ani nie izolujemy się od ludzi. Odkrywamy, że nie musimy działać perfekcyjnie ani bez skazy, aby być akceptowanymi. Możemy się mylić nie odczuwając wstydu i upokorzenia. Przestajemy się bać ludzi i ich opinii o nas. Uczymy się dalej przeżywania jednego dnia w danym czasie, aczkolwiek teraz uwzględniamy to, że potrafimy już kontrolować siebie, planować przyszłość i skutecznie realizować nasze zamierzenia. Umiemy stawiać czoła wyzwaniom, które przynosi nam życie.

Krok jedenasty – poprzez modlitwę i medytację dążyliśmy do poprawy naszego świadomego kontaktu z Bogiem, jakkolwiek pojmujemy Boga, prosząc jedynie o poznanie woli bożej wobec nas, oraz o siłę do jej pełnienia.

Jeżeli uczestniczysz w Programie ze sponsorem, to twój sponsor prawdopodobnie zaproponował tobie i przepracował z tobą niektóre zawarte tu rozwiązania już na Kroku Pierwszym. W tym bowiem kroku Dorosłe Dziecko stosuje pewne narzędzia psychoterapeutyczne (np. z terapii behawioralnej) oraz stosuje praktyki duchowe. Sponsor bowiem wie, że niektóre problemy z jakimi zmaga się początkujący we wspólnocie są poważną barierą zarówno w realizacji Programu, jak i realizacji praktycznie każdej psychoterapii.

Trzeba pamiętać o tym, że wspólnota DDA, jak i sam Program Dwunastu Kroków, nie są przywiązane czy przynależne do żadnej religii. Choć oryginalny program AA (który zaadoptowano we wspólnocie DDA) był chrystocentryczny, to obecnie jest on uniwersalny. Społeczność amerykańska DDA zawarła rozwiązania w Czerwonej Księdze czerpiąc z kilku różnych religii jak chrześcijaństwo, buddyzm, hinduizm. Program ten mogą stosować wyznawcy w zasadzie dowolnej religii. Stąd przy opisie Kroku Jedenastego w Wielkiej Księdze DDA znajdziemy sformułowania i propozycje, które mogą kolidować z wymaganiami konkretnej religii. Każdy wyznawca danej religii przystosowuje ten program do siebie i do wymogów własnego wyznania. Program zawiera tylko pewien schemat postępowania, wskazówki do adaptacji według własnych potrzeb, a nie rozkazy do wykonania. Dlatego też paradoksalnie nie ma tutaj żadnej kolizji z żadną religią.

Jeżeli chodzi o modlitwę, to dedeowcy praktykują w tym kroku różne jej formy. Jest tu nauka tworzenia własnej modlitwy (modlitwa własnymi słowami). Jest też modlitwa o otrzymanie Ducha Bożego. Jest modlitwa dziękczynna, modlitwa błagalna o poznanie woli Boga wobec nas, modlitwy długie, ale i krótkie czy powtarzane podczas czasu relaksacji. W zależności od religii i wyznania jest tu pełen przekrój form.

Podobnie jest jeśli chodzi o medytację. Rozumie się ją w DDA wielorako.
Po pierwsze, jest to refleksja, tzn. głębsze i szersze zastanowienie (od ang. to meditate) nad sobą, nad Bogiem i jego nauczaniem. Można tutaj czytać literaturę psychologiczną czy religijną. Stąd np. chrześcijanie oprócz modlitwy i mityngów zazwyczaj studiują Pismo Święte czy uczęszczają na nabożeństwa, wykłady, warsztaty, kursy, szkoły biblijne by poznać lepiej wolę Boga.

Drugi obszar medytacji to nauka odpoczynku, wyciszania swojego rozkołatanego ciała i umysłu. Stosuje się tutaj prostą metodę (z psychoterapii, ale i obecną w kultach dalekiego wschodu) napinania i rozluźniania ciała czy odpuszczania napływających myśli. Tak więc pracuje się np. nad natłokiem, gonitwą myśli czy napięciem cielesnym.

Trzeci obszar medytacji dotyczy odczuwania ciała i umysłu „tu i teraz”. Jest to praca nad zaburzeniami dysocjacyjnymi czy odrętwieniem emocjonalnym. Integruje się po prostu umysł z odczuwaniem emocji i ciała. Niemało dedeowców będąc ofiarami przemocy fizycznej czy seksualnej wypracowało metodę dystansowania się czy wręcz odcinania od swego ciała i emocji. Była to bowiem jedyna skuteczna metoda dostępna naturalnie dla dziecka do przetrwania ciężkiej traumy. Praca nad integracją jest typową metodą psychiatryczno-psychoterapeutyczną. Doświadczony sponsor oferuje różne ćwiczenia z tego zakresu na samym początku procesu zdrowienia i wchodzenia w Program, gdyż niezdolność do odczuwania emocji jest jedną z fundamentalnych przeszkód w uczestnictwie w jakiejkolwiek terapii i może przyczynić się do fiaska zarówno psychoterapii profesjonalnej jak i Programu Dwunastu Kroków.

Czwarty obszar medytacji to praca z wyobraźnią, która nazywa się w psychoterapii wizualizacją. Tutaj możemy udać się w podróż w przeszłość, aby przepracować jakieś zaległe emocje. Uczymy się opiekować naszym wewnętrznym dzieckiem albo po prostu dla wypoczynku i przerwania błędnego koła przykrych emocji udajemy się w wyobraźni w obszary, gdzie jest nam dobrze, np. na łono przyrody. Metoda żywcem przejęta z psychoterapii.

Słowo ostrzeżenia. Metody pracy z wyobraźnią oraz relaksacji wymagają pomocy i nadzoru przynajmniej sponsora (lub psychoterapeuty), przynajmniej na początku ich nauki. Są bowiem pułapki tych technik, które mogą przynieść wpadnięcie w ostrą psychozę czy nawet śmierć. Takim niebezpiecznym obszarem medytacyjnym jest wprowadzanie się w stan hipnozy, transu np. przez metodę rebirthingu zwaną też oddechową jogą. W Stanach Zjednoczonych metoda ta jest prawnie zakazana właśnie z uwagi na możliwe katastrofalne skutki dla zdrowia psychicznego i fizycznego. Drugie niebezpieczeństwo jest ściśle duchowe i wiąże się z wyobrażaniem sobie w głowie i rozmawianiem np. z osobami, które zmarły lub z świętymi czy z Bogiem. Tego typu praktyki to formy spirytyzmu i okultyzmu surowo zakazane w chrześcijaństwie i mogące mieć koszmarne następstwa. Kościoły chrześcijańskie przestrzegają przed wszelkimi metodami transowymi oraz wizualizacyjnymi we wspomnianej formie.

Mottem tego kroku jest poszukiwanie, doświadczanie siebie i słuchanie.

Krok dwunasty – w rezultacie tych kroków staliśmy się przebudzeni duchowo, staraliśmy się nieść to posłanie tym, którzy nadal cierpią, i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynianiach.

Krok ten wieńczy cały Program, ale nie jest zakończeniem drogi we wspólnocie czy drogi zdrowienia. Na dobrą sprawę, jest on w zasadzie początkiem nowej drogi życia, gdzie możemy oddychać pełną piersią, a przeszłość zostaje rozliczona, przepracowana i w jakiś tam sposób zamknięta.

Istotą tego kroku jest służba czyli dzielenie się siłą, nadzieją, doświadczeniem, umiejętnościami, wiedzą i mądrością z nowicjuszami na mityngach, ale nie tylko. Stąd tak ważna rola dwunastokrokowców, aby nie zrywali całkowicie kontaktów z grupkami DDA, tylko chociaż od czasu do czasu uczestniczyli w nich, prowadzili jako sponsorzy początkujących. Krok ten oznacza także wyjście na zewnątrz Wspólnoty i niesienie posłania tym, którzy ucierpieli przez rodziny dysfunkcyjne, cierpią, ale nie wiedzą, że istnieje taki Program zdrowienia i takie miejsce. Udziela się swego świadectwa, siły, nadziei i wiedzy zarówno w kontaktach indywidualnych między znajomymi, ale także na prelekcjach czy w szpitalach psychiatrycznych i więzieniach.

Dzięki Krokowi Dwunastemu wychodzimy poza własny egocentryzm i egoizm. Wzmacniamy miłość. Dajemy kawałek siebie innym, służymy innym. Dzielimy się z innymi pokornie i z wdzięcznością tym, co żeśmy na Programie otrzymali. Dzięki dwunastemu krokowi wspólnota DDA jako całość, ale i lokalne grupki mogą funkcjonować w sposób ciągły przez następne pokolenia.

Część osób dopiero na Dwunastym Kroku doświadcza przebudzenia duchowego czy religijnego. U niektórych to przebudzenie przyjmuje formę olśnienia, oświecenia. U innych jest to proces stopniowy.

Powyższy opis Programu Dwunastu Kroków to tylko pewnego rodzaju jego zarys. Szczegółowe elementy tego programu, jak ćwiczenia, zadania, pytania zawarte są w materiałach i książkach DDA.